PORZĄDKI W SKRZYNCE Z NARZĘDZIAMI EKONOMICZNYMI
W ciągu wielu lat systematycznie rosła przepaść dzieląca ekonomię traktowaną jako przedmiot badań naukowych od ekonomii praktycznej, uprawianej przez decydentów polityki i biznesu. Badania naukowe wkraczały na coraz wyższe poziomy zaawansowania, a zarazem zaczęły skupiać się na zagadnieniach niezwykle wąskich, które wymagają użycia niezwykle rozbudowanego aparatu matematycznego i statystycznego. Natomiast ekonomia stosowana pozostała domeną prostoty. Na większość stawianych tu pytań należy bezwzględnie udzielać szybkich i łatwych do zrozumienia odpowiedzi. Ale znajdowanie ich i formułowanie wcale nie jest proste. Dlatego też, gdy administracji prezydenta Busha przyszło wybrać następcę Greenspana, lista odpowiednich kandydatów okazała się nadzwyczaj krótka.
Greenspan słynął z umiejętności zbierania i analizowania ogromnej ilości faktów i liczb. Kiedy ogłoszono kandydaturę Bemankego na nowego prezesa Fed, pojawiły się powszechne obawy, że Fed straci swą wyjątkową biegłość w zakresie ekonomii stosowanej w przedsiębiorczości, której Greenspan był mistrzem. W fazie puszczania balonów sondujących podczas poszukiwań właściwego kandydata na prezesa na łamach „Wall Street Journal” ukazał się felieton, w którym zostało powiedziane, że Biały Dom „stara się zadbać o to, by wybrana osoba nie tylko dobrze rozumiała politykę monetarną, lecz także dysponowała doświadczeniem w pracy z rynkami finansowymi i umiała wykorzystywać kontakty z rynkami i przedsiębiorstwami do interpretacji danych statystycznych”1. Bemanke bez wątpienia nie pasuje do tego opisu. Poza bardzo krótkim epizodem w Radzie Doradców Ekonomicznych oraz kilkoma latami przepracowanymi jako gubernator Fed całą swą dotychczasową karierę zawodową związał z uczelnią. Greenspan był przede wszystkim doradcą ekonomicznym, Bemanke natomiast, obejmując stanowisko prezesa, dysponował bardzo nikłym doświadczeniem, jeśli chodzi o praktyczne prognozowanie ekonomiczne.
Leave a reply